sobota, 3 stycznia 2015

Najlepsze i najsłabsze książki 2014 roku

Jak wszyscy, to wszyscy ... także i ja postanowiłem zrobić swój czytelniczy rachunek z ubiegłego roku. Po 10 książek w dwóch kategoriach, w kolejności alfabetycznej wg nazwisk autorów.
 
zdjęcie ze strony pracowni introligatorskiej Librarium Dominiki Lidii Borysławskiej

Najlepsze

1. Diane Arbus. Biografia, Patricia Bosworth Historia o niezrozumieniu.

2. Pani Bovary, Gustaw Flaubert Cena poszukiwania miłości.

3. Przybyszewski, Stanisław Helsztyński Opowieść o bufonie, który uchodził za geniusza.

4. Inny świat, Gustaw Herling-Grudziński Prawdziwe oblicze "raju na ziemi".

5. Odyseja, Homer Podstawa podstaw rozmowy o literaturze.

6. Chełmno pierwszy nazistowski obóz zagłady, Patrick Montague Obraz zbrodni.

7. Niebezpieczne związki, Choderlos de Laclos Epoka nie ma znaczenia dla miłości.

8. Pod wulkanem, Malcolm Lowry Studium osamotnienia.

9. Kamień na kamieniu, Wiesław Myśliwski Powieść o przemijaniu.

10. Traktat o łuskaniu fasoli, Wiesław Myśliwski Rachunek sumienia w obliczu śmierci.

Słabe, niektóre rozczarowujące a niekiedy zupełna strata czasu i obrażanie inteligencji czytelników

1. Pokolenie, Bohdan Czeszko Klasyka socrealistycznego zakłamania.

2. Matka Makryna, Jacek Dehnel Zmarnowany potencjał, a mogło być tak dobrze.

3. Burza od Wschodu, Maria Dunin-Kozicka Rzewny lament podlany antysemickim sosem.

4. Trędowata, Helena Mniszek Klasyka szmiry.

5. Mordechaj Chaim Rumkowski. Prawda i zmyślenie, Monika Polit Przykład tego jak tytuł rozmija się z treścią.

6. Wiry, Henryk Sienkiewicz Szmira w wykonaniu noblisty.

7. Ścigając pamięć, Grażyna Szapołowska, Aleksandra Bielska Okazuje się, że śmierć bliskiej osoby też można spożytkować.

8. Morfina, Szczepan Twardoch Odcinanie kuponów od polskich kompleksów.

9. Nagrobek z lastryko, Krzysztof Varga Umiejętność (?) pisania krótkich form nie gwarantuje tego samego w odniesieniu do form dłuższych, a przecież mogło być dobrze.

10. Tequila, Krzysztof Varga Jak wyżej.

56 komentarzy:

  1. "Niebezpieczne związki" - Popieram!
    "Madame Bovary" - Popieram!
    Ech, duma studenta filologii romańskiej mnie rozpiera ;P
    "Odyseję" traktuję jako arcydzieło, bo arcydziełem jest w istocie, choć sama nie potrafię się jakoś w ten cały klimat wczuć. Ale doceniam i szanuję.
    Gruzińskiego czytałam laaataaa temu, pewnie powinnam powrócić. Z książek słabych nie miałam styczności z żadną z wymienionych pozycji - czuję się ocalona przed tandetą, choć do "Trędowatej" pewnie kiedyś zrobię podejście.
    Życzę czytatego roku 2015 obfitującego w samą literaturę naprawdę wysokich lotów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia, wystarczy że będzie to dobra literatura, czego i Tobie życzę :-)

      Usuń
  2. Sponiewierać literackich celebrytów, no doprawdy :P I po raz kolejny nabieram ochoty na Trędowatą, chyba sobie na wakacje zabiorę, uwielbiam finał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O przepraszam, darowałem Karpowiczowi "Sońkę" a niejedną szpilkę dałoby się tam wbić :-).

      Napawasz się taką tragedią?! Co za znieczulica! :-)

      Usuń
    2. Miałem się zdziwić brakiem naczelnego aferzysty literackiego, ale przypomniałem sobie, że czytałeś Sońkę, a nie np. Ości :P
      Ja się nie napawam tragedią, ja dostaję autentycznych spazmów z żalu za młodym życie Stefci :P

      Usuń
    3. Jeszcze się zawezmę w sobie i je przeczytam. Te "Ości". Ale póki co niesporo mi to idzie, bo Twoja opinia i zachwyty na blogaskach zrobiły swoje.

      Biedna Stefcia! Patrz Pan, do czego to mogą doprowadzić źli ludzie! "Podłość ludzka nie zna granic", że polecę klasykiem :-)

      Usuń
    4. Jeśli nie odczuwasz nadmiarowego masochizmu, to sobie te Ości odpuść, po co się denerwować i czas tracić :P
      Biedna Stefcia, no nie poradzę, żal mi biedulki.

      Usuń
    5. A ktoś tu mówił o masochizmie :-)

      Usuń
    6. A do tego żelazną odporność! Pamiętam jak się nad Stefcią i Waldym męczyłem, swoją drogą trzeba mieć talent żeby napisać coś takiego :-)

      Usuń
    7. Bo to męczące jak cholera, ale finał! Spłakiwałem się jak kucharka jakaś i zły byłem na siebie, że się daję nabrać na takie siano :P

      Usuń
    8. Nie wierzę! Dla mnie styl Mniszkówny zabił wszelkie uczucia - może poza śmiechem :-) Ciekawe, ze w sumie tylko "Trędowata" zdobyła popularność, choć w zalewie konkurencji i ona teraz porasta kurzem.

      Usuń
    9. Pocieszam się, że miałem naście lat i przestrojenie hormonalne, ale być może po prostu lubię grafomanię :P

      Usuń
    10. Naście lat wszystko tłumaczy! Nie wiem, czy Cię to pocieszy ale ja wówczas czytałem "Młodą Gwardię", "Poemat pedagogiczny", "Jak harowała się stal" i "Opowieść o prawdziwym człowieku" :-)

      Usuń
    11. Też wtedy czytałem Poemat, ale nie dałem rady :P Za to Polewoj wszedł jak złoto, ale parę lat później. I jednak nie jestem przekonany, czy tłumaczyć wszystko nastoletniością :P

      Usuń
    12. Niestety tego typu lektur nie da się wytłumaczyć przestrojeniem hormonalnym - co najwyżej niewykształceniem wszystkich zwojów mózgowych w tak młodym wieku :-) Nie wiem co gorsze, bo to jak wybór między dżumą a cholerą :-)

      Usuń
    13. Nie należy bać się spojrzeć prawdzie w oczy :-) Miałem po prostu przekonująca panią od rosyjskiego :-)

      Usuń
    14. Nie znam takiej, która byłaby nieprzekonująca, one chyba na Łubiance praktyki miały na studiach :P

      Usuń
    15. O dziwo, w liceum już tak nie miałem, a może już byłem trochę mądrzejszy :-)

      Usuń
    16. Zrobiłeś się wywrotowiec i kontestator :D

      Usuń
    17. Miałem szczęście, że na studiach trafiłem na takich, no i zaczęły się "nocne Polaków rozmowy" :-)

      Usuń
    18. Młodej Gwardii nie czytałam, a nad Trędowatą łzy rzewne kiedyś roniłam ;) I kiedyś sprawdzę, czy nadal na mnie działa :D

      Usuń
    19. To niczego nie straciłaś, i na plus możesz zapisać sobie zaoszczędzenie czasu :-) Mnie "Trędowata" tylko wynudziła i męczyłem się nad nią nadspodziewanie długo, mimo że przecież jej lektura nie wymaga wysiłku intelektualnego :-).

      Usuń
  3. Myśliwskiego mam w planach, Inny świat Herlinga uwielbiam i zamierzam przeczytać w tym roku kolejny raz :) Szkoda, że Trendowata tak słabo wypadła, bo ją też chciałam przeczytać w tym roku ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj "Trędowatą", warto przekonać się samemu, jak brzmi klasyka kiczu :-)

      Usuń
    2. Myślę że jednak nie warto. Tzn. nie czytałam ale po co tracić czas ?

      Usuń
  4. O to muszę skądś wygrzebać tę biografię Przybyszewskiego, facet mnie intryguje od 3 klasy liceum ;). A Dehnela wczoraj w radiowej dwójce tak zchwalili, że ani chybi typują go w przyszłości do literackiego Nobla. Szanse ma pewnie równie mocne jak Murakami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem nią bardzo zaskoczony, bo po Helsztyńskim spodziewałem się, nie wiedzieć czemu, nudziarstwa w starym, podręcznikowym stylu, adekwatnego do czasu, w którym powstała książka. Nic z tych rzeczy. Świetna książka.

      A co do Dehnela, to cóż obojętnie dobrze czy źle, byleby po nazwisku, jak mówi pierwsza zasada marketingu!

      Usuń
  5. Ciekawe zestawienie, chociaż zaskoczyła mnie "Morfina: w tych negatywnych, ludzie sobie cenią ten tytuł i miałam go w planach, ale teraz czuję się rozchwiana :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy cenią, niektórzy nie cenią - nie zaszkodzi, gdy przekonasz się sama :-)

      Usuń
  6. Z twoich najlepszych i ja wymieniłam Niebezpieczne związki. Grudziński także zrobił spore (dobre) wrażenie, natomiast zupełnie nie poznałam się na Pani Bovary (jeszcze kiedyś po nią sięgnę i to we właściwym przekładzie). Myśliwski - to mój wyrzut sumienia. Z odradzanych nie czytałam żadnej pozycji, ale oczywiście sięgnę po Dehnela (dostałam w prezencie i ciekawa jestem, czy będę dlań łaskawsza niż Ty).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnej książki nie odradzam, nawet te które są przereklamowane i będące tylko produktami marketingu nie zaszkodzi przeczytać by wyrobić sobie o nich własne zdanie :-) nie wykluczam, że byłoby ono inne niż moje :-).

      Usuń
  7. Mam w stosie Myśliwskiego i Morfinę, więc się sama przekonam. Dehnela dotąd czytałam tylko "Lalę" i "Balzakiana" i podobały mi się, przy czym cokolwiek pamiętam tylko z tej pierwszej książki. Inspirujące zestawienie! Dużo dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to ktoś powiedział, od "Kamienia na kamieniu" Myśliwski pisze jedną i tą samą książkę, ale za to jaką! "Lala" też mi się podobała i to bardzo, podobnie jak "Saturn", tym większym rozczarowaniem okazała się "Matka Makryna". Również życzę wszystkiego dobrego!

      Usuń
  8. "Chełmno..." i "Morfina" niedługo się przekonam, popieram "Pani Bovary", "Inny świat", "Odyseja", "Traktat...", "Tequila" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już jest nieźle, o "Chełmno" raczej jestem spokojny, część poświęcona eutanazji jest może nienadzwyczajna, potem książka już przykuwa uwagę. No a "Morfina" - prosty, by nie powiedzieć prymitywny chwyt pod publiczkę.

      Usuń
  9. No wiesz? Jak możesz nie wielbić "Trędowatą"?
    A Arbus sobie wówczas zapisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Po tym jak się nad nią męczyłem, to trudno mi w to jakoś uwierzyć :-)

      Usuń
    2. I tak podziwiam, bo ja nie zdzierżyłam dokończyć w ogóle. Ale to była średnia szkoła, więc może teraz powinnam powrócić. Może w ogóle nie zrozumiałam wówczas książki :)

      Usuń
    3. Tego nie da się zrozumieć bo tam nie ma nic do zrozumienia :-) Drugą książką tak pozbawioną choćby cienia myśli było "50 twarzy Greya" ale tych to i ja nie zdzierżyłem :-)

      Usuń
    4. O ile "Trędowata" to jakas tam klasyka romansu, o tyle nie wiem gdzie kwalifikować "50...", co ponoć wszystkie kury domowe oszalały na jej punkcie. Kurą domową jestem, ale moja ręka nie splamiła się nawet dotknięciem "50..." :)

      Usuń
    5. Może i "50..." kiedyś zostanie klasykiem w swojej kategorii tak jak "Trędowata" czy "Love story" :-)

      Usuń
    6. Byłbym realistą, szmiry mają zaskakująco trwały żywot :-)

      Usuń
    7. Zaraz niestety - vox populi, vox Dei :-)

      Usuń
  11. 3 - 5 z najlepszych popieram w całości, "Panią Bovary" odłożyłam i czeka na zmiłowanie . Przybyszewskiego zawsze i wszędzie zakochana w Nim po uszy jestem jako w osobie,( tak wiem ma sporo na sumieniu) może niekoniecznie twórcy. Podobnie bardzo lubię czytać o jego córce Stasi a fascynację rewolucją całkowicie rozumiem ( fascynacja ogarnęła córkę nie ojca ;) ) .
    "Wiry" jak mam je przeczytać skoro nie mama na półce ? A chętnie bym się z Tobą pospierała , moim zdaniem nie może być aż tak źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helsztyński pozbawia złudzeń co Przybyszewskiego ale bez zacietrzewienia i doceniając go jako poetę.
      Do córki nic nie mam, bo znam tylko "Sprawę Dantona" a i to z filmu Wajdy, który zresztą mi się podobał.
      Z "Wirami" jest jak z "Trędowatą" i tak jak pisałem w jej przypadku, tak i teraz powtórzę, nie zaszkodzi samemu przeczytać by wyrobić sobie własne zdanie.

      Usuń
  12. Książka Herlinga-Grudzińskiego zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że do tej pory (a minęło już co najmniej 20 lat) pamiętam fragmenty dotyczące gwałtu... Co do Trędowatej - nie jest to lektura "wysokich lotów", ale poznałam w tym roku gorsze przypadki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorsze? Czyżby jakieś inne dzieła Mniszkówny - "Królewna Gizella", "Magnesy serc", czy jeszcze coś innego? :-)

      Usuń
  13. Mamy biografię Arbus na półce w bibliotece, skoro taka dobra, to sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już raz okazało się, że mamy odmienny gust :-) więc nie gwarantuję czy Ci się spodoba :-)

      Usuń